29 lutego

Wyrwaliśmy się z pomieszczeń jak dzikie zwierzaki. Chcieliśmy sfotografować byle co, byle tylko być przez chwilę na dworze. Wrocław jest piękny i spacer mimo deszczu miło wspominam. Niekoniecznie było to dobre dla przemęczonego organizmu, bo skropione deszczem ciało znowu się przeziębiło.

...


28 lutego

Nie mam nawet siły podnieść aparatu. Cyknęłam byle co, aby tylko było. A potem wskoczyłam do łóżka i spałam 14 godzin. Ale nie czuję, abym odespała ostatnie 2 tygodnie.

Świat w smutnym kolorze blue


27 lutego

Zmęczenie. Brak weny. Cała noc zarwana i dalej spać nie można. Katalog ciągle nie skończony. Od soboty nie wyszłam z domu. Dawno już nie byłam tak zmęczona jak teraz.

Nóżka się urwała temu kotu...


26 lutego

Razem z Tsarem pracujemy na pełnych obrotach. Teoretycznie jutro mamy zdać katalog do druku, w praktyce to aż tak różowo chyba nie będzie. Ale po raz pierwszy obejrzałam całą ceremonię przyznawania Oscarów. I już wiem, że w przyszłym roku nie warto na to poświęcać nocki.

Oskary, oskary.


25 lutego

Kolejny urodzinowy prezent. Kiedy wyszłam z domu, czułam się jak wypuszczona z klatki. A "Cyganeria" Pucciniego była doskonała.

Zamknąłem się w sobie.


24 lutego

Bardzo miła niespodzianka, kiedy ktoś pamięta o urodzinach. Miałam je wczoraj, ale to dzisiaj zapchałam się przepysznym ciastem. Kucharka nie chciała zapozować do zdjęcia.

Niech mnie porwą, byle nim się stanie...


23 lutego

Czuję się zamknięta w domu. Nie mam czasu nawet na krótki spacer. Nie mam czasu nawet pokręcić się po domu, aby znaleźć ciekawy kadr. Wszystko jest teraz takie przypadkowe. Wiem jedno - kiedy skończę projekt na pewno to odeśpię.

Białe światło bólu... spaaać.


22 lutego

Wielkie odliczanie. Jeszcze tylko cztery dni maksymalnie wytężonej pracy i będę mogła odetchnąć. Mam nadzieję, że wtedy wena dyplomowa spłynie na mnie niczym mgiełka.

Dziś darmowa rada. Pamiętajcie moi mili, aby nie dawać nikomu do ręki własnych zdjęć zanim nie zgracie ich i nie obrobicie, bo inaczej zostaniecie z kotem! :)


21 lutego

Dogadzam sobie przed komputerem. Chyba po ukończeniu projektu trzeba będzie popracować nad jakąś dietą. Ale na razie to moje jedyne przyjemności.

Przebudzenie


20 lutego

W końcu udało mi się wyjść na chwilę z dziećmi na dwór. Pochlapaliśmy się w kałużach, po czym zmarznięci wróciliśmy do domku. Czy to już wiosna?

Wyobraźcie sobie ptaki zrywające się z balkonu i spadające w swobodnym ślizgu w dół, by po chwili poderwać się do lotu zaciemniając kawał nieba... No więc to jest właśnie to zdjęcie, którego nie udało mi się zrobić. A potem przyjechał tramwaj i tak jakoś. Została pusta klatka.


19 lutego

Pejzaż ze ścierką. Na nic więcej nie mam siły.

Wszędzie dobrze, ale w galerii handlowej najcieplej...


18 lutego

Jestem zmęczona pracą nad projektem. Prawie nie wychodzę z domu, lecz tylko ślęczę przed komputerem. Zabrali mi aparat i pozostałam tylko z "małpką". Zaciskam więc zęby i trwam. Oby do poniedziałku ... następnego.

Praca.


17 lutego

Cały dzień w terenie z aparatem. Zrobiłam tysiąc zdjęć, a żadne nie było "moje" wewnętrznie.

Tu Camparis grała dla mnie, ale na co dzień naprawdę wystarczy spuścić z niej na chwilę oko, żeby znaleźć ją gdzieś śpiącą :).


16 lutego

Nie można było nie wykorzystać takiej ilości śniegu! Dlatego dzisiaj powstał pierwszy tej zimy bałwan.

Przeziębienie


15 lutego

Krótki fotograficzny spacer nad Odrą. Niespokojne ptaki walczyły ze śnieżycą, a ja po kilku pstrykach wróciłam do samochodu. Była piękna zadymka. Więcej zdjęć na moim wrocławskim blogu. http://miastowroclaw.blox.pl/2012/02/zasypalo.html

Śnieg


14 lutego

Raczej nie obchodzę walentynek. Jeśli się kogoś kocha, to docenia się go codziennie, a nie tylko w święta. Jednak tegoroczne walentynki są dla mnie wyjątkowe. Moja 8-letnia córeczka zrobiła dla mnie bransoletkę. To jej pierwszy taki samodzielny prezent w życiu.

Na przełaj. Moja droga do pracy.


13 lutego

Dym i lustra.


12 lutego

Coś we mnie nie działa, mechanizm rdzewieje. Zaglądam do siebie przez lupę.


11 lutego

Moje koty to wielka księga rozrabiania i słonecznego lenistwa. Zimowo okupują wszystkie możliwe kaloryfery, ale gdy wyjdzie słońce z radością kładą się na słonecznych plamach rozsianych po domu.

Pustka.


10 lutego

Próby do własnego projektu pt. "sztuka latania" nadal trwają. Ciągle szukam tych właściwych ujęć. A przy okazji robię znajomym nietypowe portrety.

Szukam inspiracji. Próba za mną, nie taka jak chciałem. Wrócę do tego...


9 lutego

A my jesteśmy niegrzeczni nawet jak podopieczni są w domu.

Dosyć tego! Czas się ogarnąć.


8 lutego

A kiedy już przyjdzie ta właściwa chwila, wypuszczę stateczek na wzburzone morze. Mając nadzieję, że zbudowałam go z wystarczająco mocnego drewna.

A miał być squash... Siedzę i pracuję...


7 lutego

Lew ma, wiadomo, pazur lwi,
Lew sobie z wszystkich wrogów drwi.
Bo jak lew tylko ryknie,
To wróg natychmiast zniknie.

Jan Brzechwa "ZOO - Lew"

Pomidor! Tzn. ananas! Za dużo pracy...


6 lutego

Pracy mam od groma. Ślęczę przed komputerem dzień i noc. Na szczęście mam ciągle przed sobą uśmiechniętą buźkę. Jakoś mi tak raźniej, kiedy ktoś koło mnie jest (i nie gada!)
* Photoshop na którym pracuję jest legalny :)

Dziś nic, tylko czarne ptaki, w mojej głowie.


5 lutego

Czymże jest szczęście jak nie poczuciem spełnienia? Arystoteles twierdził, że całkowicie szczęśliwi możemy być jedynie w momencie wewnętrznej równowagi. Współczesność kontroluje nas i przytłacza. Chyba nie czujemy się wolni, a przecież wolność to lekkość i poczucie, że tak wiele można zdziałać. Pragniemy zrzucić z siebie ubrania i wznieść się gdzieś wysoko.

Miałem pomysł na wyrafinowane zdjęcia zdechłej bazylii, ale Wronka miała dla mnie inne plany. Cóż. Słucham się moich kobiet... W ten sposób Wronka już drugi raz w tym miesiącu ląduje na blogu.