5 marca

Pewnie ściągniętego gdzieś jakiejś szklarni z południa Europy. Nie ważne. Purpurowy miąższ rozpływał się w ustach niczym słodkie marzenie. Jeszcze miesiąc i u nas pojawią się nowalijki. Póki co choroba trzyma mnie w domu, więc fotografuję na skraju stołu.

Są takie kształty w moim rodzinnym mieście, których nie zauważałem przez tyle lat chodząc wkoło nich, tam i nazad. A teraz potrafię w nich zatonąć.


Brak komentarzy: