30 marca

Do Wrocławia zawitało wesołe miasteczko, więc grzechem byłoby tam nie zawitać. Moja ośmiolatka bardzo chciała pójść do domu strachów, a potem bardzo się bała. Ja uważałam że jest zabawnie plastikowo. A gdy na samym końcu wyskoczył facet w masce i z piłą w ręku to zrobiłam oczy wielkie jak sowa. Śmieszne doświadczenie.

Mojej szkolnej "Melancholii" ciąg dalszy i ciag dalszy naśladownictwa Eddiego O'Bryana. Przed obiektyw dała zaciągnąć się Marta, która, sama fotografując, potrafi znakomicie znaleźć się po drugiej stronie obiektywu.


Brak komentarzy: