10 lutego

Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, kiedy ujrzałam ten obrazek. Pobiegłam od razu po aparat i uwieczniłam mojego koty tak jak były. Mimo brudnych szmat, na których leżały, cieszyłam się, że udało mi się je tak razem podejrzeć. Tosia (młodsza) zraża do siebie Słomkę (starsza) swoimi nerwowymi ruchami i wiecznym wierceniem się. Dzisiaj były mocno padnięte, bo Słomka nawet nie zareagowała jak Tosia się do niej przytuliła, a Tosia zastygła jak kamień.

Do góry nogami. Wykolejony, tak się czuję po zeszłotygodniowym szaleństwie szkolnym. Jeszcze nie mogę dojść do siebie. Nawet drzewa rosną korzeniami w górę.


Brak komentarzy: