9 stycznia

Niedziela późnym popołudniem, wychodziliśmy właśnie z grupką osób z zajęć z fotografii reklamowej. Przechodząc przez pomieszczenie wykorzystywane do wykonywania sesji zdjęciowych zauważyłam dziewczynę z grafiki mocującą się z ustawieniem oświetlenia bezpośredniego oraz kompletnie zdezorientowaną dziewczynę, która liczyła na profesjonalną sesję. Graficzka kompletnie sobie nie radziła z oświetleniem, skierowała na dziewczynę dwie mocne żarówki, więc zapytałam czy możemy się dołączyć. Wyprosiłam pomoc u Tsara ponieważ sama nie radzę sobie z lampami zewnętrznymi tak dobrze jak on. Zrobiliśmy przesłony, zaczęliśmy pokazywać jak ustawiać dziewczynę, i ... okazało się, że pomocą wkurzyliśmy graficzke maksymalnie. Próbowałam zrobić kilka zdjęć, aby mieć na factora, ale ciągle byłam popychana przez graficzkę. W końcu daliśmy sobie spokój i poszliśmy na frytki. Frustracja sięgnęła zenitu, kiedy okazało się następnego dnia, że oprócz paru nieudanych fotek, nic więcej nie mam na niedzielny wpis na bloga.

Święta się skończyły i nastrój też poszedł już sobie precz, choć właściwie w tym roku wcale go nie czułem. Ale wystawa ze świecącymi kulami (lodowymi?) przyciągnęła mnie do siebie. Chwilę zastanawiałem się jak też zamknąć obrazek, który widzą moje oczy, w kadrze. Zrobiłem to właśnie tak...


Brak komentarzy: